- Misiek?
- Hmm?
- Telefon - powiedziałam, starając się wyswobodzić z jego objęć. Nic to jednak nie poskutkowało. Ehh te umięśnione ręce siatkarzy.
- Kubiak! Puszczaj mnie!
- Po co? - uśmiechnął się.
- Puszczaj no i odbierz ten telefon! - wydarłam się, ale to nadal nie wzbudził w nim żadnej reakcji.
Telefon w końcu przestał dzwonić, a ja nadal tkwiłam w ramionach Miśka.
- Puść mnie, bo zacznę się drzeć i sąsiedzi pomyślą, że mnie torturujesz - oznajmiłam, kiedy już nie miałam więcej sił, aby się wyrywać. Michał rozluźnił ramiona w ułamku sekundy. - Debil jesteś - dźgnęłam go palcem w żebra.
Kubiak uśmiechnął się szeroko i sięgnął po telefon, po czym przyłożył go do ucha.
- Co chciałeś?... Tak, wstała... Tak, pamiętam... Tak, wiem... Tak, oczywiście zaraz ją wiozę... Kurek skończ już, nie jestem debilem i o wszystkim pamiętam! - zakończył, po czym rozłączył się.
- No widzisz, wszyscy uważają, że jesteś debilem - wyszczerzyłam się.
- Ty się tu nie śmiej, tylko wstawaj i się ubieraj - rozkazał i przeniósł się na łóżko Pita.
- Po co?
- Muszę cię zawieść do szpitala na badania jakieś tam.
- Nie musisz. Sama się zawiozę. Ja nie mam 5 lat.
- Nie dyskutuj tylko się zbieraj.
- Michał...
- Nie możesz w takim stanie prowadzić. Ubieraj się i bez marudzenia.
- No dobrze - przewróciłam oczami i ostrożnie podniosłam się z łóżka. Zakręciło mi się w głowie i Michał musiał do mnie podbiec, żebym się nie przewróciła.
- I ty chciałaś prowadzić. Błagam cię...
Pokazałam mu język i ustałam już o własnych siłach, a Kubiak wrócił na swoje miejsce.
- Może byś stąd łaskawie wyszedł - powiedziałam, stojąc z ubraniami w ręku.
- Nie trzeba. Dobrze mi tu - wyszczerzył się.
- Misiek, wynocha!
- A jeżeli znowu się przewrócisz? Jeżeli coś ci się stanie? Chcesz, żeby Bartek mnie zabił? - powiedział, udając śmiertelnie poważnego.
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że chcesz to siedzieć i mnie oglądać? Zboczeniec z ciebie.
- Chyba będę zmuszony - poruszał znacząco brwiami.
- Marzenie... - prychnęłam i wyszłam z pokoju.
- A żebyś wiedziała - usłyszałam zza drzwi.
Zignorowałam to i weszłam do łazienki. Po 15 minutach wyszłam w pełni gotowa. Za drzwiami, oparty o ścianę stał Kubiak.
- Idziemy?
- Idziemy - potwierdziłam i po chwili wyszliśmy z mieszkania. Wsiedliśmy do samochodu Michała i ruszyliśmy w stronę szpitala.
- Michał?
- Hmm?
- Co z tym gościem, co wiesz...
- W więzieniu - Michał od razu zmienił wyraz twarzy. - Okazało się, że nie byłaś jego jedyną ofiarą.
Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu. W szpitalu pielęgniarka zaprowadziła mnie do jakiegoś pomieszczenia i nakazała poczekać chwilę na lekarza. Usiadłam na krześle i po 5 minutach zjawiła się pani doktor. Zapytała jak się czuję, czy nic innego mnie nie boli. Następnie zmieniła mi opatrunek i powiedziała, że mam koniecznie brać te leki, które dała Bartkowi.
- Bartosz Kurek to na prawdę pani chłopak? - zapytała uśmiechnięta.
Pokiwałam twierdząco głową.
- Szczęściara z pani, ja nigdy wcześniej nawet nie widziałam siatkarza na żywo. Zawsze w telewizji. Moja córka jest zapaloną fanką wie pani? Jej ulubionym klubem jest Jastrzębski Węgiel - uśmiechnęła się promiennie.
W tym momencie coś mi zaświtało w głowie.
- Niech pani zaczeka, za chwilę wrócę - rzuciłam i po chwili znajdowałam się już przed budynkiem.
Podeszłam do samochodu i zapukałam w szybkę od strony kierowcy.
- Kubiak, wysiadaj. Musisz iść ze mną - powiedziałam, kiedy szyba się uchyliła.
- Po jaką cholerę?
- Zobaczysz. No chodź. Proooszę - zrobiłam oczy kota ze Shreka.
- No idę, idę - wygramolił się z samochodu i poszedł za mną.
Weszliśmy do szpitala, a następnie do sali, gdzie byłam badana. Kiedy przeszliśmy przez drzwi, lekarkę zamurowało.
- Dzień dobry, oto Michał Kubiak, znany jako Dziku. Z przyjemnością da pani córce autograf, a nawet pozwoli się sfotografować - uśmiechnęłam się.
- Ale... - nie dokończył, bo dostał ode mnie łokciem w brzuch. - Tak, oczywiście. Z wielką przyjemnością. popatrzył na mnie z wyrzutem.
Pani doktor wydała z siebie pisk zachwytu i wyciągnęła zeszyt w stronę Michała. Podpisał się, a następnie za pozował do kilku zdjęć telefonem. Podziękowała nam serdecznie i opuściliśmy budynek.
- Jakbym wiedział, to bym z tobą nie poszedł - oznajmił.
- Nie lubisz uszczęśliwiać fanów?
- Czasami to się robi męczące...
- Taka cena sławy - wzruszyłam ramionami.
Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną. Po chwili siedzieliśmy już na kanapie, popijając orzeźwiający sok i oglądając telewizję. Widziałam, że Kubiak nad czymś intensywnie myśli, bo wpatrywał się w ekran niewidzącym wzrokiem. Przypatrywałam mu się przez chwilę, ale postanowiłam to przerwać i szturchnęłam go w bok.
- Co? Co jest? - przeniósł wzrok z telewizora na mnie.
- O czym tak myślisz? - zapytałam, zatapiając usta w zimnej cieczy.
- A o niczym - machnął ręką. - Dlaczego oglądamy nożną?! - złapał za pilot i zaczął skakać po kanałach.
- Nie lubisz?
- Nie przepadam. O, patrz! ''Madagaskar''! Kocham tę bajkę.
Zaśmiałam się i wlepiłam wzrok w ekran. Po chwili przerwano i zaczęły lecieć reklamy.
- Magda. Wiesz co? Jednak chcę ci coś powiedzieć...
- Tak? -
- Ja... ja chciałem cię przeprosić, ale tak na serio - wbił we mnie te swoje zielone tęczówki.
- Za co?
Odetchnął głęboko.
- Za wszystko. Za cały nasz początek znajomości. Przepraszam... jestem zwykłym durniem i wiem, że nawaliłem - spuścił wzrok. - Nie chciałem, żeby tak wyszło...
- Już dawno ci wybaczyłam - uśmiechnęłam się. - Liczy się to, co jest teraz. Dobrze się nam rozmawia. Nie kłócimy się. Jest super. Nie masz za co przepraszać - poklepałam go po plecach. - To co? Zapominamy i zostajemy przyjaciółmi?
- Tak... przyjaciółmi... - uniósł lekko kąciki ust, ale wzrok nadal miał smutny.
W końcu reklamy się skończyły i znowu na ekranie pojawiły się zabawne zwierzątka. Uśmialiśmy się do łez. Po chwili do mieszkania wparowała reszta mieszkańców.
- A wy co? Bajki animowane oglądacie? - Zibi usiadł w fotelu i położył nogi na stolik. - Dzieciarnia...
- I kto to mówi? - zadrwiłam, wyciągając mu z ręki Redbula i upijając łyka.
- I jak się czujesz? - do pomieszczenia wszedł Bartek i pocałował mnie w policzek.
- Świetnie - uśmiechnęłam się.
- ''Magadaskar''?! Uwielbiam! - Pit wbiegł i usiadł Zibiemu na kolana.
- Po pierwsze to ''Madagaskar'', a po drugie zabieraj tą spasłą dupę z moich kolan! - Bartman zepchnął Cichego na podłogę.
- Co ty chcesz od mojego zadka? Jest szczuplutki - Piter zerwał się i podjął próbę obejrzenia się z tyłu. - Nie jedna by oddała wszystko, żeby mieć go dla siebie!
- Taa... a ja jestem Merlin Monroe - zadrwił Bartman.
- W sumie to nie wiele ci do niej brakuję - zaśmiał się Misiek. - Tylko włosy przefarbuj, zapuść i nie do poznania!
- Sugerujesz, że mam kobiecą sylwetkę?! - oburzył się Bartman.
- Ja nic nie powiedziałem - Michał podniósł ręce w geście poddania.
- Ale zasugerowałeś! Już nie żyjesz, Kubiak!- krzyknął i rzucił się na Dzika, zwalając go z kanapy.
- Ja wcale nie mam spasłej pupy! - Piter zaczął przeglądać się w lustrze. - Prawda, Magda? Ty się znasz na tych sprawach.
Wywróciłam oczami i przytuliłam się do Bartka, który niewzruszenie wpatrywał się w telewizor, śledząc poczynania animowanych zwierzątek.
- No jak dzieci - westchnęłam i mocniej wtuliłam się w tors siatkarza.
_______________________________________________________________________________
Niestety od dzisiaj rozdziały będą pojawiać się na pewno nie częściej niż co dwa dni... Ale chyba lepiej, żebym pisała coś sensownego, niż coś takiego wymuszonego na siłę, nie? I jeszcze dochodzi ta szkoła... W drugim semestrze trzeba się niestety wziąć w garść :)
To kiedy kolejny rozdzial bo sie zakochalam. Proooooosze postaraj sie dodawac codziennie. Twoje opowiadanie mi sie sni po nocach, naprawde, ono jest zajebiste, i nic na sile tam nie ma. Prooooooooooooosze, plisssssssssss blagam cie, jak teraz przez dwa dni nic nie bylo, to caly czas sprawdzalam kiedy dodasz, blagam cie. Pozdrawiam Sandra
OdpowiedzUsuńDziękuję :D
UsuńJa bardzo bym chciała dodawać codziennie i jeżeli uda mi się znaleźć chwilę między natłokiem zajęć, to będę dodawać :)
Pozdrawiam ;)
dziękuję za pozytywne rozpatrzenie mojej prośby xD.
UsuńI ten rozdział mi się b. podoba! :D
OdpowiedzUsuńNajlepsze zdanie jak Piter siada Zibiemu na kolana:D
Dobrze, że Magda wyjaśniła z Kubiakiem sprawę! Ale zapewne to się tak nie skończy ;/ ;p
Rozumiem częstotliwość dodawania:)
Ale jeśli między pisaniem swojego, nauką i odpoczynkiem znajdziesz moment to wpadnij na dwójeczkę http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com/ :D
Pozdrawiam:)
A jak po meczu? doszłaś do kogoś?;>
Dzięki, dzięki ;D
UsuńJuż zaglądam, żeby nie mieć później zaległości :P
Nie wiem, jak mi się to udało, bo już 5 minut po meczu wyganiali z hali, ale zrekrutowałam siostrę i zdobyłam autograf Igły i Achrema, kołcza Politechniki, Olenderka i Szuleki, także nie jest źle! :p
Pozdrawiam :*
łoooo to dużo jak na raz:D
UsuńHahaha rozwaliła mnie ta końcówka :D ''Magadaskar'' :D
OdpowiedzUsuńdziewczyno pisz, bo usycham z tęsknoty za rozdziałami!! :)
OdpowiedzUsuńjesteś świetna! :)
Świetny rozdział :) Fajnie, że Michał i Magda już się dogadują normalnie i nie skaczą sobie do gardeł :D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, no_princess :*
Nowy rozdział na:
Usuńhttp://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/
Buziaki :D