niedziela, 3 lutego 2013

Rozdział 28.

Rozległ się dźwięk telefonu Michała.

- Misiek?

- Hmm?

- Telefon - powiedziałam, starając się wyswobodzić z jego objęć. Nic to jednak nie poskutkowało. Ehh te umięśnione ręce siatkarzy.

- Kubiak! Puszczaj mnie!

- Po co? - uśmiechnął się.

- Puszczaj no i odbierz ten telefon! - wydarłam się, ale to nadal nie wzbudził w nim żadnej reakcji. 

Telefon w końcu przestał dzwonić, a ja nadal tkwiłam w ramionach Miśka.

- Puść mnie, bo zacznę się drzeć i sąsiedzi pomyślą, że mnie torturujesz - oznajmiłam, kiedy już nie miałam więcej sił, aby się wyrywać. Michał rozluźnił ramiona w ułamku sekundy. - Debil jesteś - dźgnęłam go palcem w żebra. 

Kubiak uśmiechnął się szeroko i sięgnął po telefon, po czym przyłożył go do ucha.

- Co chciałeś?... Tak, wstała... Tak, pamiętam... Tak, wiem... Tak, oczywiście zaraz ją wiozę... Kurek skończ już, nie jestem debilem i o wszystkim pamiętam! - zakończył, po czym rozłączył się.

- No widzisz, wszyscy uważają, że jesteś debilem - wyszczerzyłam się.

- Ty się tu nie śmiej, tylko wstawaj i się ubieraj - rozkazał i przeniósł się na łóżko Pita. 

- Po co?

- Muszę cię zawieść do szpitala na badania jakieś tam.

- Nie musisz. Sama się zawiozę. Ja nie mam 5 lat.

- Nie dyskutuj tylko się zbieraj.

- Michał...

- Nie możesz w takim stanie prowadzić. Ubieraj się i bez marudzenia.

- No dobrze - przewróciłam oczami i ostrożnie podniosłam się z łóżka. Zakręciło mi się w głowie i Michał musiał do mnie podbiec, żebym się nie przewróciła.

- I ty chciałaś prowadzić. Błagam cię...

Pokazałam mu język i ustałam już o własnych siłach, a Kubiak wrócił na swoje miejsce.

- Może byś stąd łaskawie wyszedł - powiedziałam, stojąc z ubraniami w ręku.

- Nie trzeba. Dobrze mi tu - wyszczerzył się.

- Misiek, wynocha!

- A jeżeli znowu się przewrócisz? Jeżeli coś ci się stanie? Chcesz, żeby Bartek mnie zabił? - powiedział, udając śmiertelnie poważnego.

- Chyba nie chcesz mi powiedzieć, że chcesz to siedzieć i mnie oglądać? Zboczeniec z ciebie.

- Chyba będę zmuszony - poruszał znacząco brwiami.

- Marzenie... - prychnęłam i wyszłam z pokoju.

- A żebyś wiedziała - usłyszałam zza drzwi.

Zignorowałam to i weszłam do łazienki. Po 15 minutach wyszłam w pełni gotowa. Za drzwiami, oparty o ścianę stał Kubiak.

- Idziemy?

- Idziemy - potwierdziłam i po chwili wyszliśmy z mieszkania. Wsiedliśmy do samochodu Michała i ruszyliśmy w stronę szpitala.

- Michał?

- Hmm?

- Co z tym gościem, co wiesz...

- W więzieniu - Michał od razu zmienił wyraz twarzy. - Okazało się, że nie byłaś jego jedyną ofiarą.

Resztę drogi przebyliśmy w milczeniu. W szpitalu pielęgniarka zaprowadziła mnie do jakiegoś pomieszczenia i nakazała poczekać chwilę na lekarza. Usiadłam na krześle i po 5 minutach zjawiła się pani doktor. Zapytała jak się czuję, czy nic innego mnie nie boli. Następnie zmieniła mi opatrunek i powiedziała, że mam koniecznie brać te leki, które dała Bartkowi.

- Bartosz Kurek to na prawdę pani chłopak? - zapytała uśmiechnięta.

Pokiwałam twierdząco głową.

- Szczęściara z pani, ja nigdy wcześniej nawet nie widziałam siatkarza na żywo. Zawsze w telewizji. Moja córka jest zapaloną fanką wie pani? Jej ulubionym klubem jest Jastrzębski Węgiel - uśmiechnęła się promiennie.

W tym momencie coś mi zaświtało w głowie.

- Niech pani zaczeka, za chwilę wrócę - rzuciłam i po chwili znajdowałam się już przed budynkiem.

Podeszłam do samochodu i zapukałam w szybkę od strony kierowcy.

- Kubiak, wysiadaj. Musisz iść ze mną - powiedziałam, kiedy szyba się uchyliła.

- Po jaką cholerę?

- Zobaczysz. No chodź. Proooszę - zrobiłam oczy kota ze Shreka.

- No idę, idę - wygramolił się z samochodu i poszedł za mną.

Weszliśmy do szpitala, a następnie do sali, gdzie byłam badana. Kiedy przeszliśmy przez drzwi, lekarkę zamurowało.

- Dzień dobry, oto Michał Kubiak, znany jako Dziku. Z przyjemnością da pani córce autograf, a nawet pozwoli się sfotografować - uśmiechnęłam się.

- Ale... - nie dokończył, bo dostał ode mnie łokciem w brzuch. - Tak, oczywiście. Z wielką przyjemnością. popatrzył na mnie z wyrzutem.

Pani doktor wydała z siebie pisk zachwytu i wyciągnęła zeszyt w stronę Michała. Podpisał się, a następnie za pozował do kilku zdjęć telefonem. Podziękowała nam serdecznie i opuściliśmy budynek.

- Jakbym wiedział, to bym z tobą nie poszedł - oznajmił.

- Nie lubisz uszczęśliwiać fanów?

- Czasami to się robi męczące...

- Taka cena sławy - wzruszyłam ramionami.

Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w drogę powrotną. Po chwili siedzieliśmy już na kanapie, popijając orzeźwiający sok i oglądając telewizję. Widziałam, że Kubiak nad czymś intensywnie myśli, bo wpatrywał się w ekran niewidzącym wzrokiem. Przypatrywałam mu się przez chwilę, ale postanowiłam to przerwać i szturchnęłam go w bok.

- Co? Co jest? - przeniósł wzrok z telewizora na mnie.

- O czym tak myślisz? - zapytałam, zatapiając usta w zimnej cieczy.

- A o niczym - machnął ręką. - Dlaczego oglądamy nożną?! - złapał za pilot i zaczął skakać po kanałach.

- Nie lubisz?

- Nie przepadam. O, patrz! ''Madagaskar''! Kocham tę bajkę.

Zaśmiałam się i wlepiłam wzrok w ekran. Po chwili przerwano i zaczęły lecieć reklamy.

- Magda. Wiesz co? Jednak chcę ci coś powiedzieć...

- Tak? -

- Ja... ja chciałem cię przeprosić, ale tak na serio - wbił we mnie te swoje zielone tęczówki.

- Za co?

Odetchnął głęboko.

- Za wszystko. Za cały nasz początek znajomości. Przepraszam... jestem zwykłym durniem i wiem, że nawaliłem - spuścił wzrok. - Nie chciałem, żeby tak wyszło...

- Już dawno ci wybaczyłam - uśmiechnęłam się. - Liczy się to, co jest teraz. Dobrze się nam rozmawia. Nie kłócimy się. Jest super. Nie masz za co przepraszać - poklepałam go po plecach. - To co? Zapominamy i zostajemy przyjaciółmi?

- Tak... przyjaciółmi... - uniósł lekko kąciki ust, ale wzrok nadal miał smutny.

W końcu reklamy się skończyły i znowu na ekranie pojawiły się zabawne zwierzątka. Uśmialiśmy się do łez. Po chwili do mieszkania wparowała reszta mieszkańców.

- A wy co? Bajki animowane oglądacie? - Zibi usiadł w fotelu i położył nogi na stolik. - Dzieciarnia...

- I kto to mówi? - zadrwiłam, wyciągając mu z ręki Redbula i upijając łyka.

- I jak się czujesz? - do pomieszczenia wszedł Bartek i pocałował mnie w policzek.

- Świetnie - uśmiechnęłam się.

- ''Magadaskar''?! Uwielbiam! - Pit wbiegł i usiadł Zibiemu na kolana.

- Po pierwsze to ''Madagaskar'', a po drugie zabieraj tą spasłą dupę z moich kolan! - Bartman zepchnął Cichego na podłogę.

- Co ty chcesz od mojego zadka? Jest szczuplutki - Piter zerwał się i podjął próbę obejrzenia się z tyłu. - Nie jedna by oddała wszystko, żeby mieć go dla siebie!

- Taa... a ja jestem Merlin Monroe - zadrwił Bartman.

- W sumie to nie wiele ci do niej brakuję - zaśmiał się Misiek. - Tylko włosy przefarbuj, zapuść i nie do poznania!

- Sugerujesz, że mam kobiecą sylwetkę?! - oburzył się Bartman.

- Ja nic nie powiedziałem - Michał podniósł ręce w geście poddania.

- Ale zasugerowałeś! Już nie żyjesz, Kubiak!- krzyknął i rzucił się na Dzika, zwalając go z kanapy.

- Ja wcale nie mam spasłej pupy! - Piter zaczął przeglądać się w lustrze. - Prawda, Magda? Ty się znasz na tych sprawach.

Wywróciłam oczami i przytuliłam się do Bartka, który niewzruszenie wpatrywał się w telewizor, śledząc poczynania animowanych zwierzątek.

- No jak dzieci - westchnęłam i mocniej wtuliłam się w tors siatkarza.

_______________________________________________________________________________
Niestety od dzisiaj rozdziały będą pojawiać się na pewno nie częściej niż co dwa dni... Ale chyba lepiej, żebym pisała coś sensownego, niż coś takiego wymuszonego na siłę, nie? I jeszcze dochodzi ta szkoła... W drugim semestrze trzeba się niestety wziąć w garść :)
















10 komentarzy:

  1. To kiedy kolejny rozdzial bo sie zakochalam. Proooooosze postaraj sie dodawac codziennie. Twoje opowiadanie mi sie sni po nocach, naprawde, ono jest zajebiste, i nic na sile tam nie ma. Prooooooooooooosze, plisssssssssss blagam cie, jak teraz przez dwa dni nic nie bylo, to caly czas sprawdzalam kiedy dodasz, blagam cie. Pozdrawiam Sandra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :D
      Ja bardzo bym chciała dodawać codziennie i jeżeli uda mi się znaleźć chwilę między natłokiem zajęć, to będę dodawać :)
      Pozdrawiam ;)

      Usuń
    2. dziękuję za pozytywne rozpatrzenie mojej prośby xD.

      Usuń
  2. I ten rozdział mi się b. podoba! :D
    Najlepsze zdanie jak Piter siada Zibiemu na kolana:D
    Dobrze, że Magda wyjaśniła z Kubiakiem sprawę! Ale zapewne to się tak nie skończy ;/ ;p
    Rozumiem częstotliwość dodawania:)
    Ale jeśli między pisaniem swojego, nauką i odpoczynkiem znajdziesz moment to wpadnij na dwójeczkę http://szukajacszczescia-lookingforhappiness.blogspot.com/ :D
    Pozdrawiam:)
    A jak po meczu? doszłaś do kogoś?;>

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, dzięki ;D
      Już zaglądam, żeby nie mieć później zaległości :P
      Nie wiem, jak mi się to udało, bo już 5 minut po meczu wyganiali z hali, ale zrekrutowałam siostrę i zdobyłam autograf Igły i Achrema, kołcza Politechniki, Olenderka i Szuleki, także nie jest źle! :p
      Pozdrawiam :*

      Usuń
    2. łoooo to dużo jak na raz:D

      Usuń
  3. Hahaha rozwaliła mnie ta końcówka :D ''Magadaskar'' :D

    OdpowiedzUsuń
  4. dziewczyno pisz, bo usycham z tęsknoty za rozdziałami!! :)
    jesteś świetna! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział :) Fajnie, że Michał i Magda już się dogadują normalnie i nie skaczą sobie do gardeł :D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.

    Pozdrawiam, no_princess :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy rozdział na:
      http://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/

      Buziaki :D

      Usuń