czwartek, 21 lutego 2013

Rozdział 34.

Obudził mnie przyjemny zapach. Przetarłam oczy i podniosłam się z łóżka. Dobrze, że po Tomka wczoraj wieczorem przyjechała Marzena, bo na prawdę nie byłam już w stanie się nim zajmować. Skierowałam się w stronę kuchni, z której wydobywał się smakowity zapach. Natalia pochylała się nad kuchenką.

- Cześć - przywitałam się.

- Hej. Siadaj, zaraz podam - uśmiechnęła się promiennie.

Zajęłam miejsce przy stole, a po chwili stał już przede mną talerz z goframi.

- Pójdziesz dzisiaj do pracy? - zapytała Natalia, siadając na krześle.

- A czemu miałabym nie iść?

- No wiesz... Bartek - powiedziała to tak, jakby bała się, że zaraz jej coś zrobię za wspominanie o nim.

- Wcale nie muszę z nim gadać. Możliwe, że nawet nie będę się z nim widzieć - wzruszyłam ramionami.

- Powinnaś sobie z nim wszystko wytłumaczyć - oznajmiła, polewając sobie gofra jagodami. - Może to wcale nie jest tak, jak myślisz.

- A niby jak? On wyjeżdża. Ja zostaję. To koniec...

- Nie myśl tak. Powinnaś się z tym liczyć, związując się z nim. To siatkarz, a oni zawsze gdzieś wyjeżdżają.

- No dobra, ale nie na zawsze. On się przenosi do innego klubu, będzie tam mieszkał dopóki znowu się nie przeniesie. A ja nie mam zamiaru przeprowadzać się do Rosji...

- Nawet nie wiem, jak ci pomóc. Mogę ci tylko współczuć.

- Poprawiłaś mi humor tymi goframi - uśmiechnęłam się. - Są na prawdę pyszne.

- Dzięki - również się uśmiechnęła. Ale i tak myślę, że powinnaś z nim jeszcze raz porozmawiać, ale bez żadnych kłótni i krzyków.

- Zobaczymy...

***

Wiedział, że nie powinien tak postępować z Magdą, ale co miał zrobić? Odrzucić swoją życiową szansę? Zostać w Skrze? Wyjazd za granice stawiał przed nim tyle możliwości. Mógł jej o tym powiedzieć, jasne, że mógł, ale chciał ją mieć przy sobie jak najdłużej. Wiedział, że z chwilą dowiedzenia się Magdy o tym, ona odejdzie. Odejdzie od niego. Miał zamiar jej powiedzieć? Oczywiście, że miał. Nie zostawiłby jej przecież bez żadnych informacji. Chciał to jednak zrobić później. Miał skrytą nadzieję, że jednak wyjedzie razem z nim. Tak bardzo się mylił.

Chciał jak najszybciej wejść na boisko. Zatopić swoje wszystkie bolesne myśli w grze. Pragnął tylko, aby ból rozprzestrzenił się po całym jego ciele. Chciał po prostu zapomnieć, choćby na chwilę.
Trener zarządził rozgrywkę. Podzielili się na dwie drużyny, a los chciał, że Bartek i Michał znaleźli się w przeciwnych. Zbyszek i Pit patrzyli po sobie z lekkim niepokojem, modląc się w duchu, żeby się tylko nie pozabijali. Rozpoczął serw Rucka. Odbiór Bartka, wystawa Igły i mocny atak przyjmującego. Na całe szczęście Kubiak uchyla się w ostatnim momencie, a piłka mija go o włos, wpadając na aut. I znowu powtórka z rozrywki, ale tym razem atakuje Zibi, jednak Igle udaję się wybronić, wystawa i znowu na Bartka. Kurek wybija się w powietrze, namierza przeciwnika i posyła mu gwałtowną piłkę w brzuch. Misiek zwija się z bólu.

- Powaliło cię stary?! - krzyknął Piter, podbiegając do przyjaciela.

Michał wstał na nogi i zaczął rozmasowywać obolałe miejsce. W tym momencie zjawił się przy nich Andrea i    zaczął tłumaczyć Bartkowi, że to było na prawdę nierozsądne i jeżeli jeszcze raz się powtórzy, Kurek będzie musiał opuścić boisko. Przyjmujący prychnął, nie bardzo rozumiejąc, o co chodzi trenerowi. Przecież to był piękny atak? Na Kubiaka, czy nie i tak był piękny.

***

Wyszłam z gabinetu, jak zwykle trzymając w ręku listę zadań. Szybko uwinęłam się ze wszystkim, no prawie, bo pozostał jeszcze tylko jeden punkt - zanieść czyste ręczniki do szatni chłopaków. Udałam się najpierw do kawiarni, jak najdłużej odwlekając ostatnie zadanie. Zamówiłam sałatkę i herbatę. Kiedy skończyłam spożywać posiłek, nadal nie ruszałam się z miejsca. Jakoś nie miałam najmniejszej ochoty widzieć Bartka. Po kilkuminutowym wystukiwaniu paznokciami o blat stolika, postanowiłam jednak zrobić, to co miałam do zrobienia. Po za tym chłopaki muszą mieć ręczniki, no bo jak inaczej? Powolnym krokiem udałam się do składzika, a następnie w stronę sali. Otworzyłam drzwi i weszłam. Ogarniając wzrokiem pomieszczenie, doszłam do wniosku, że na moje nieszczęście chłopaków nie ma na boisku, więc muszą siedzieć w szatni. Skierowałam się w tamtą stronę i zapukałam do drzwi. Kiedy usłyszałam ''proszę'', nacisnęłam klamkę i weszłam do środka. Rozejrzałam się i spotkałam się ze spojrzeniem Bartka. Szybko odwróciłam wzrok.

- Ręczniki wam przyniosłam - oznajmiłam i położyłam je na ławce. 

- Dzięki - odezwali się co niektórzy.

Odwróciłam się z zamiarem wyjścia, ale ktoś złapał mnie za rękę.

- Zaczekaj - usłyszałam za sobą głos Bartka. - Możemy pogadać?

- Nie mamy o czym - powiedziałam, starając się zachować spokój. 

- Właśnie, że mamy. Magda, proszę. W jeden dzień to wszystko, co nas łączyło, nagle się tak po prostu rozpadło?

Odwróciłam się w jego stronę i od razu zobaczyłam ogromną ilość oczu, wpatrującą się w nas ze zdziwieniem i jednocześnie zaciekawieniem.

- Teraz nie mam czasu. Mam jeszcze dużo roboty - skłamałam.

- Magda, proszę...

- Bądź dzisiaj o 18 w kawiarni przy Dąbrowskiej - rzuciłam i wyrywając dłoń z uścisku siatkarza, opuściłam pomieszczenie, a po policzkach spłynęły mi łzy.


___________________________________________________________________________
Udało mi się wyrwać z tego natłoku nauki i coś naskrobać :) Tak więc zostawiam was z nowym rozdziałem i wracam do jakże fantastycznej Chemii. Profi daje o sobie znać :p
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania oraz do zajrzenia na mojego drugiego bloga: http://crazy-hater-of-volleyball.blogspot.com/

11 komentarzy:

  1. suuper :) pisz jak najszybciej :)
    tez wlasnie jestem zajeta nauka ale to co! nowy rozdzial trzeba przeczytac :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Heyy.!!
    Blog fajny, obserwuje od początku , ciekawie się czyta i wciąga za każdym razem .
    A tak w ogóle nominowałam Cię do Liebster Award szczegóły pod tym adresem:
    http://spalawziete.blogspot.com/p/blog-page_1835.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Super... Ja chcę więcej! MAGDA NIE PŁACZ! Przez faceta nie warto. tym bardziej przez takiego, tóry nie był do końca szczery.
    Chemia... Jak to dobrze, że już jej nie mam. Oczywiście współczuję Ci. Pamiętam, jak jeszcze dwa lata temu chemię wprost uwielbiałam. Do czasu, kiedy nic nie kumałam. Na szczęście zrezygnowałam z fakultetów i się uwolniłam. Także życzę powodzenia z Chemią.

    Pozdrawiam, no_princess :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      Ja tam lubię chemię tylko dobija mnie ta ilość nauki -.-
      Pozdrawiam :*

      Usuń
  4. Kubiak jak bym tak miała bazyliszkowy wzrok i na ciebie popatrzyła... marzy mi się to! :D
    A z resztą cóż tam moje zdanie sama zdecydujesz kogo wybierzesz.

    OdpowiedzUsuń
  5. :)) świetny! uwielbiam!
    zapraszam http://ja-on-my-jednosc.blogspot.com/
    pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  6. jakoś krótko dzisiaj....szkoda, bo uwielbiam Twojego bloga, ale rozumiem - nauka jest najważniejsza. Ja mam ten etap już prawie za sobą, a chemię, ostatni raz widziałam w liceum, było to całe wieki temu :D
    zapraszam do siebie http://volleyball-always-in-my-head.blogspot.com
    pozdrawiam ciepło
    In my head :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem, ze troszkę krótko, przepraszam.
      Również pozdrawiam :-*

      Usuń