sobota, 12 stycznia 2013

Rozdział 14.


- Wariat! - zaśmiałam się, kiedy z powrotem położył się obok mnie.

Zachłannie wpił się w moje usta. Całował coraz bardziej namiętnie, a ja nie pozostawałam mu dłużna. Jego rękę schodziła coraz niżej i kiedy zatrzymała się na udzie, zmienił pozycje i teraz leżał nade mną, podpierając się dłońmi, aby mnie nie przygnieść. Zdjęłam z niego koszulkę i wodziłam rękami po jego nagich plecach. Po chwili z impetem ściągnął ze mnie T-shirt Kubiaka. Jego usta delikatnie pieściły moją szyje, a następnie obojczyk. W tym momencie usłyszeliśmy głośne pukanie do drzwi.

- Nie ma nas - szepnął mi do ucha i dalej kontynuował.

Ten ktoś jednak nie odpuszczał i co raz mocniej się dobijał.

- Magda otwórz i tak wiemy, że tam jesteście!

Bartek zaklął i poszedł otworzyć. Ja w tym czasie podniosłam czarny T-shirt z ziemi, narzuciłam go i podeszłam do wrzeszczącego Bartka.

- Czego chcecie? No nawet chwili spokoju nie można mieć z wami!

- Sorry stary, że wam przerwaliśmy - Igła poruszał znacząco brwiami.

Zmierzyłam go wzrokiem.

- Ale jesteś nam bardzo potrzebny - kontynuował. - Chodź.

- Idę - Bartek przewrócił oczami. - Przepraszam - zwrócił się do mnie i pocałował w policzek.

Chwycił za koszulkę i wyszedł z pokoju.

No ja kiedyś to im przywalę między oczy! - pomyślałam, trzaskając drzwiami.

- Jest prawie 12. Moglibyście nie walić tymi drzwiami? - usłyszałam za ściany, wściekły głos Winiara.

- Sorry Michał! - odkrzyknęłam mu.

- Teraz to sorry, a za chwilę znowu się zacznie!

Przewróciłam oczami i włączyłam telewizje. Zupełnie odechciało mi się spać. Wyciągnęłam 3-bita z podróży i usiadłam po turecku na łóżku. Leciał właśnie jakiś horror. Panicznie się bałam je oglądać, ale postanowiłam być twarda i przynajmniej trochę obejrzeć. Po kilku minutach siedziałam już z poduszką przyciśniętą do piersi. To chyba nie był dobry pomysł, ale ciekawość wzięła nade mną górę i chciałam zobaczyć do końca. Kiedy film się skończył, wyłączyłam telewizję i w pokoju zrobiło się nagle przerażająco ciemno. Szybko wskoczyłam pod kołdrę i zamknęłam oczy. Cały czas miałam przeczucie jakby ktoś był w pokoju. Przezwyciężyłam się i otworzyłam oczy. Mój wzrok padł na początku na lampę  a potem na krzesło. Kiedy dłużej się mu przyglądałam, moja wyobraźnia zaczęła płatać mi figla i po chwili wydawało mi się, że ktoś na nim siedzi. Z rozmachem wyskoczyłam z łóżka i wybiegłam na korytarz, krzycząc na całe gardło.

- Co się dzieje? - zapytał Pit, który wypadł z pokoju w samych bokserkach.

- Tam, tam chyba ktoś jest - wyjąkałam, wskazując na otwarte drzwi, swojego pokoju.

- Już spokojnie - powiedział, przytulając się do mnie.

- Pit?

- Hmm?

- Trochę dziwnie się czuje przytulając się do półnagiego mężczyzny.

- Sory - Piter od razu ode mnie odskoczył.

Zaraz z innych pokoi zaczęły się wynurzać ciekawskie twarze.

- Czy ja na prawdę, nie mogę prosić o chwilę spokoju? - powiedział z wyrzutem Winiar. - Głowa mnie napieprza. Zero no po prostu, zero szacunku! - zakończył, po czym zamknął z impetem drzwi.

- Chodź zobaczymy, kto tam cię nachodzi - zaśmiał się Pit.

Weszliśmy do mojego pokoju i od razu zapaliłam światło.

- No, gdzie to widziałaś?

Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nigdzie nic nie było, a na 'nawiedzonym' krześle, leżały jedynie porozwalane ubrania.

- To przez ten horror - wymamrotałam. - Mam bujną wyobraźnie.

Piter głośno się zaśmiał.

- Zawołać Kurasia? - zapytał.

Pokręciłam przecząco głową. - Nie będzie mnie za każdym razem ratował - uśmiechnęłam się blado.

- No okej, a jeżeli nadal się boisz, to chodź do mnie. Łóżko Bartka stoi na razie puste - uśmiechnął się. - A jak wróci to przejdzie tutaj - powiedział, wskazując na moje.

Zgodziłam się. Po chwili leżałam już w łóżku Kurka. Obecność Pita uspokoiła mnie, więc po paru minutach odpłynęłam do krainy Morfeusza.

Obudził mnie głośny krzyk, dobiegający gdzieś z korytarza:

- Igła, ty kretynie, oddawaj te gacie!

Nakryłam głowę poduszką i kontynuowałam drzemkę.

- Magda wstawaj! - do pokoju wparował Bartek.

- Nie - powiedziałam, odwracając się do ściany i zakrywając po uszy kołdrą.

- Wstawaj, albo użyje siły.

- A używaj sobie czego chcesz - burknęłam, ale zaraz tego pożałowałam, bo Kurek ściągnął ze mnie kołdrę i zaczął łaskotać.

- Do-bra już wsta-je - wydyszałam i zepchnęłam do z łóżka.

- Ty powinieneś być mi wdzięczny za to, że spałeś sobie w moim dwuosobowym łóżku, a ty chcesz mnie załaskotać na śmierć - powiedziałam, rzucając w niego poduszką.

- Ty raczej powinnaś mi dziękować, że użyczyłem ci swojego!

- Pit mi użyczył.

- Nie ważne. Ubieraj się i na rozruch poranny, biegiem!

- Jaki rozruch? Pogięło? Ja jestem tylko fizjoterapeutką.

- Ale o zdrowie trzeba dbać, a nie się tylko chipsami i czekoladą obżerać.

- Nigdzie nie idę.

- Oj idziesz, idziesz - zaśmiał się, po czym siłą wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju. - Za 20 minut zbiórka - uśmiechnął się i wyszedł.

No ja z nimi nie wyrobię, no nie wyrobię...

W końcu jednak doszłam do wniosku, że to nie jest taki zły pomysł. Przebrałam się w dresowe spodenki i luźny, zielony T-shirt. Czarną koszulkę Kubiaka powiesiłam na oparciu krzesła. Jakoś niespecjalnie śpieszyło mi się ją oddawać. Nadal nie miałam bladego pojęcia, dlaczego my się tak ze sobą żremy? Przecież to jest w ogóle bezpodstawne... Postanowiłam odpuścić. Gdyby tylko Michał także zechciał, moglibyśmy się nawet zakumplować. Czemu nie? Chociaż teraz zachowuje się jak kompletna świnia.

Zrobiłam poranną toaletę  związałam włosy gumką i zeszłam schodami do recepcji, a następnie wyszłam przed budynek.

- Wiedziałam, że przyjdziesz - Bartek się uśmiechnął i objął mnie ramieniem.

Trener zarządził 30 okrążeń dookoła ośrodka. Przy 17 zaczęłam opadać z sił.

- No co, mała, wymiękasz? - zadrwił Pit, który nagle znalazł się przy mnie.

- Nie...no...co...ty - wydyszałam, ledwo łapiąc oddech.

- Słabiutko. Trzeba nad tym popracować - powiedział, kręcąc głową.

Po 20 kółku, położyłam się na ławce przy wejściu, a właściwie padłam, dysząc. Kiedy chłopcy przebiegli już
30 okrążeń, byli tylko lekko zmachani. Jeszcze się chwili porozciągali i wróciliśmy do pokoi. Szybko wbiegłam pod zimny prysznic. Kiedy w pełni gotowa wyszłam z łazienki do pokoju wpadł Bartek.

- Na ciebie, to jeszcze mogę przymknąć oko, ale do cholery jasnej, czy nikt was nie nauczył pukać?

- Nie - odpowiedział, podszedł do mnie i pocałował w usta. - Idziemy na śniadanie?

- Idziemy - powiedziałam i chwyciłam za koszulkę Kubiaka. Postanowiłam wcielić swój plan w życie, a mianowicie zakumplować się z Michałem. Niemożliwe? Może i tak, ale ja się nie poddam. Mam już dość tego ciągłego użerania się.

Po drodze zatrzymaliśmy się przed pokojem numer 169. Zapukałam i słysząc: ''proszę'', weszłam. Podeszłam do Kubiaka i podałam mu T-shirt.

- Dziękuje - wybąkałam niepewnie i obdarowałam go swoim super uśmiechem.

Wyszliśmy i odetchnęłam z ulgą. W końcu jakiś postęp. Byliśmy od siebie niecały metr, a on nawet nie zgromił mnie wzrokiem. No robimy postępy - uśmiechnęłam się do siebie.

- Nie, nie. Siadamy tam - powiedziałam do Bartka, wskazując na stolik, przy którym siedział Zibi i Ruciak.

Kubiak też zapewne będzie tam siedział.

- Jak chcesz - uśmiechnął się.

Przysiedliśmy się i od razu zaczęła się pogawędka. Chłopcy rozmawiali o jakiejś grze, o której ja nie miałam najmniejszego pojęcia, chociaż kiedyś byłam fanatyczką gier komputerowych. No może fanatyczką to za dużo powiedziane, ale na prawdę lubiłam zamykać się w świecie wirtualnym. Przysłuchiwałam się rozmowie, pochłaniając sporą porcję jajecznicy. Po chwili do stolika dosiedli się Pit oraz Kubiak. Nie obeszło się również bez pytania o to, dlaczego wczoraj tak krzyczałam. Piter, za moim pozwoleniem, wszystko im opowiedział, a po zakończeniu wszyscy nie mogli powstrzymać się od śmiechu. Nawet Michał się śmiał, jeszcze nigdy nie widziałam go, że tak powiem 'normalnego' w mojej obecności.

- Ej, wtedy to nie było wcale dla mnie takie śmieszne! Boje się horrorów i co z tego?

- Nie no nic nic - powiedział ze łzami w oczach Zbyszek. - Kuraś wystarczy, że puścisz jakiś straszny film, a ona od razu wskoczy ci do łóżka.

- Zamknij się Bartman - warknął Bartek.

- Ej stary, to był tylko żart - bronił się Zbyszek.

- Hej spokojnie - powiedziałam, widząc złość w oczach Kurka. - O której macie dzisiaj trening?- zapytałam, zmieniając temat.

- O 10.00. A co, chcesz przyjść? - zapytał Kubiak. Michał? Czy on do mnie mówi, nie kłócąc się ze mną?
Popatrzyłam na niego trochę zmieszana.

- Ona musi przyjść - powiedział Bartek. - Jest asystentką Bieleckiego, a przecież on swojej zacnej dupy nie ruszy.

- A no tak - przyznał mu rację Michał.

Dopiero po chwili dotarł do mnie sens słów Bartka, bo cały czas nie mogłam wyjść z podziwu, że Kubiak odezwał się do mnie z własnej woli. Matko Boska ja chyba śnie!

10 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. czyżby Misiek miał jakieś niecne plany wobec Magdy? Robi się coraz ciekawiej :D zapraszam także do siebie na http://przeciezwieszgdziejestsiatkowka.blogspot.com/

    Pozdrawiam, no_princess

    OdpowiedzUsuń
  3. fajowski rozdział :) zapraszam do mnie :)http://zagrywka-jest-tylko-jedna.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też się panicznie boję horrorów, ale jakbym miała takiego Pita do przytulania, to i tak bym oglądała ^.^
    Kurcze, a już myślałam, że do czegoś dojdzie, a tu jak zwykle muszę przerwać... Kubiak lepsze stosunki z Magdą, no może być ciekawie. Czekam na więcej :)
    Pozdrawiam.
    Kaśka

    OdpowiedzUsuń
  5. No, metoda małych kroczków zawsze działa :)
    czekam na wieczór
    p,
    G

    OdpowiedzUsuń